Niestety nie wszystko, co przybywa do nas z Zachodu jest dobre i pożądane. Tak jest choćby w przypadku stonki kukurydzianej, która jest stosunkowo nowym szkodnikiem w naszych uprawach. Specjaliści podkreślają, że może i dlatego, że kukurydza dopiero w ostatnich dwudziestu latach zyskała większą popularność na naszych plantacjach. Stonka kukurydziana Diabrotica virgifera Le Conte czyni natomiast poważne spustoszenia w Stanach Zjednoczonych. Szacuje się, że co roku szkody przez nią wyrządzane sięgają miliarda dolarów. Chociaż przeznaczone są duże środki na jej zwalczanie, okazuje się, że szkodnik dość łatwo uodparnia się na nowe opryski chemiczne, co generuje poważne problemy.
Stonka kukurydziana w Polsce
Stonka kukurydziana dotarła do Europy pod koniec laty osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Prawdopodobnie przybyła z transportem rolniczym. Szkody przez nią wyrządzane początkowo przypisywano innym chrząszczom. W Polsce, po raz pierwszy, jej występowanie zaobserwowano w 2005 roku w województwie podkarpackim. Po dwóch latach żerowanie stonki kukurydzianej potwierdzono już w dziewięciu województwach. Obecnie jest to problem powszechny, a jej liczebność niestety wzrasta.
Cykl rozwojowy stonki kukurydzianej w Polsce
Stonka kukurydziana należy do rzędu chrząszczy. Ciało pojedynczego osobnika jest lekko wydłużone o długości do 6,8 mm. Samice są odrobinę większe od samców, a na skrzydełkach mają ciemne paski. Zabarwienie jest zmienne: od żółci, poprzez delikatną zieleń na jasno pomarańczowym kończąc. W naszych warunkach klimatycznych w ciągu roku rozwija się jedno pokolenie. Samice składają jaja do gleby, w pobliżu plantacji kukurydzy, nawet w odległości 20 m. Wiosną, kiedy wysiewa się kukurydzę, jednocześnie rozpoczyna się wylęg larw, który może potrwać nawet do sierpnia. Przy sprzyjającej wilgotności i temperaturze rozwój larwy trwa około miesiąca. Dojrzałe larwy przetwarzają się w komorach utworzonych w glebie. Najwięcej jest ich pod koniec czerwca i w lipcu. Z poczwarki wyłaniają się dorosłe chrząszcze, które wylatują na plantacje kukurydzy. Jak pierwsze pojawiają się samce, za którymi po kilku dniach podążają samice. Chrząszcze najaktywniejsze są w sierpniu, chociaż pojedyncze osobniki można zaobserwować nawet w październiku. Wszystko zależy od pogody. Samice po okresie aktywności w lipcu i sierpniu już w trzeciej dekadzie sierpnia zaczynają składać jaja.
Kiedy stonka kukurydziana jest najgroźniejsza?
Specjaliści potwierdzają, że najgroźniejsze dla plantacji kukurydzy są larwy. Dwa pierwsze stadia żerują na zewnętrznych tkankach korzenia, co doprowadza do ich gnicia, trzecie stadium larwy wgryza się w środek korzenia. W efekcie dochodzi do zatrzymania pobierania oraz transportowania wody i składników pokarmowych do nadziemnej części rośliny. Liście żółkną, brązowieją, a potem zamierają. Natomiast sama kolba jest mniejsza i słabiej zaziarniona. Plon z plantacji zaatakowanej przez stonkę kukurydzianą jest mniejszy. Dodatkowo, kiedy rośliny wylęgną, utrudniony będzie zbiór mechaniczny. W przypadku osobników dorosłych straty w plantacjach są duże tylko wtedy, kiedy stonka kukurydziana wystąpi masowo. Dorosłe owady żerują na odsłoniętych ziarnach w tkankach miękiszowych liści. Na szczęście obecnie nie wszystkie plantacje kukurydzy są narażone na występowanie stonki. Ma ona charakter zdecydowanie lokalny. Naukowcy uważają, że problem jednak narasta.
Jak zwalczać stonkę kukurydzianą?
Do tej pory nie znaleziono skutecznej metody na stonkę kukurydzianą. Jest ona dość ekspansywna i dobrze się czuje w naszym klimacie. Jej rozwojowi sprzyjają uprawy monokulturowe, których przecież nie można zaprzestać. Praktycznie nie ma żadnych zarejestrowanych środków na larwy. Wszystkie dotychczasowe działania są skierowane przeciwko zwalczaniu osobników dorosłych, co ograniczy ekspansję stonki kukurydzianej. Opryski chemiczne muszą być jednak stosowane w odpowiednim momencie, by zniszczyć największą ilość chrząszczy i nie pozwolić samicom na składanie jaj. Wśród zabiegów agrotechnicznych ograniczających występowanie tego groźnego agrofaga wylicza się stosowanie płodozmianu i unikanie monokultur.
Tekst: Magdalena Lisek