We współczesnych sadach można spotkać różnorodne odmiany jabłoni, które są bardzo plenne i odporne na choroby. Owoce tych drzew są dorodne i smaczne. Czasami jednak brakuje dawnych odmian jabłoni, które pamiętamy z własnego dzieciństwa. Często były to gatunki charakterystyczne dla naszego regionu o niepowtarzalnym smaku, którego próżno szukać we współczesnych odmianach. Może więc warto wrócić do dawnych odmian i znaleźć dla nich miejsce w idealnie przygotowanych i prowadzonych sadach? Tym bardziej, że konsumenci często o dawne gatunki pytają i są gotowi za nie sporo zapłacić.
Kosztela – rodzima odmiana
Kosztela to jedna z najstarszych odmian jabłoni, w dodatku jest rodzimego pochodzenia. Ponoć została wyhodowana przez ogrodników będących w służbie u króla Jana III Sobieskiego. Lekkie, niewielkie, słodkie jabłuszka miały być ulubionym przysmakiem królowej Marysieńki, więc drzew, wydających te owoce, rosło bardzo dużo w Wilanowie. Nazwę też mają zawdzięczać królowi.
Sadzonki i uprawa
Kosztela była gatunkiem, który kilkadziesiąt lat temu niepodzielnie królował w polskich sadach. Z czasem została wyparta, gdyż nowocześnie prowadzone sady wymagały innego typu drzew. Poza tym należy pamiętać, że Kosztela wchodzi w etap owocowanie dopiero po około siedmiu latach. Drzewa są niewysokie o zwartej, kulistej koronie – nie wymagają formowania. Owoce Koszteli należą do jednych z najsłodszych odmian jabłek. Są dość twarde, niewielkie, o charakterystycznej zielonej skórce z refleksami koloru żółtego. Miąższ jabłka jest mocny, ale i soczysty, o niewielkiej kwasowości. Są to typowe jabłka nadające się przede wszystkim do spożycia. W ostatnich sezonach pojawiła się też Kosztela o czerwonej zarumienionej skórce. Kształt i smak jabłka pozostają jednak niezmienne. Kosztelę sadzi się wczesną jesienią, tak by miała jeszcze czas na aklimatyzację na nowym stanowisku, co pozwoli jej wiosną rozpocząć wegetację. Sadzonki Koszteli nie muszą być na podkładzie, bo są dostosowane do naszych warunków klimatycznych. Dobrze jednak, by były balotowane, bo to pozwala uniknąć uszkodzeń mechanicznych. Drzewo najlepiej rośnie i owocuje na ciepłych słonecznych stanowiskach, gdzie gleba jest lekka, próchnicza. Ponieważ Kosztela nie jest samopylna, należy zadbać o naturalne zapylacze w jej pobliżu. Dobrze w tej roli sprawdzają się niektóre odmiany jabłoni, jak: Boiken, James Grieve.
Pielęgnowanie Koszteli
Kosztela nie jest gatunkiem wymagającym szczególnej pielęgnacji. Wiosną nie trzeba przycinać korony drzewa, wystarczy tylko usunąć stare lub zniszczone przez mróz gałęzie. Młode okazy należy formować poprzez odginanie pędów tak, by tworzyły kąt ok. 45°. W przypadku niektórych okazów, co kilka lat, należy dokonać cięcia prześwietlającego. W wypadku plonowania jabłoni wskazane jest przerzedzanie zawiązków owocowych. Idealnie, kiedy rosną co 10 – 15 cm. Możliwe jest też przerzedzanie zawiązków metodą chemiczną. Jednak w przypadku niewielkich sadów metoda tradycyjna jest najlepsza, bo dzięki temu otrzymujemy owoc wolny całkowicie od związków chemicznych. Zabieg przerzedzania Koszteli jest konieczny, bo jest to gatunek owocujący naprzemiennie, a poza tym wydaje liczne owoce. Korzystniejsze jest zatem otrzymywanie większych jabłek co sezon.
Kosztela – opryski
Kosztela nie jest jabłonią, która sprawdzi się w sadach o charakterze przemysłowym. Idealnie natomiast odnajduje się na tradycyjnych działkach i uprawach ekologicznych. Nie wymaga szczególnych zabiegów chemicznych, bo jest odporna na choroby i szkodniki. Zagrożeniem może być jedynie tzw. plamistość podskórna, choroba fizjologiczna jabłek wynikająca z niedoboru wapnia w owocach, a precyzyjniej – zbyt wysoka zawartość potasu w stosunku do wapnia. Warto więc prewencyjnie zastosować nawożenie wapnem w stężeniu od 0,4 do 0,7%. Zabieg powinien być powtarzany co dwa tygodnie, aż jabłka będą gotowe do zbioru.
Zbiór i przechowywanie
Kosztela osiąga dojrzałość do zbioru pod koniec września. Trzeba je dość szybko zebrać, bo po osiągnięciu dojrzałości – masowo opadają. Najsmaczniejsze są po kilkudniowym leżakowaniu. Mogą być w chłodniach przechowywane do stycznia.
Tekst: Bogumiła Pierzchanowska