Fungicydy – wielu rolników traktuje ochronę jesienną zbóż fungicydami jako luksus, na który ich nie stać. Dla większości z nich takie zabiegi są bezzasadne, a walka z chorobami kojarzy się tylko z okresem wiosennym. Jednak nie wszystkim!
Jak pokazują realia, sporo rolników coraz poważniej podchodzi do tematu jesiennych zabiegów fungicyd owych, a są nawet i tacy, którzy nie wyobrażają sobie zaniechania takiej ochrony i skazania plantacji na porażenie chorobami grzybowymi. Jednym z nich jest Jarosław Grocholski z gospodarstwa Arenda w miejscowości Charbielin w powiecie prudnickim w woj. opolskim.
– Staramy się dawać roślinom jak najlepsze warunki i szanse rozwoju, na każdym etapie ich wzrostu – mówi rolnik. Termin siewu, obsada, nawożenie, skracanie, ochrona przed chorobami i szkodnikami to elementy spójnej całości. Według rolnika żadnego z nich nie należy zaniedbać, bo odbija się to na plonie. Zasianie 600 ha pszenicy w Arendzie wyga czasu, zatem terminy siewu są zróżnicowane. Zaczynają się z reguły w połowie września, a optymalnym, sprawdzonym momentem dla gospodarstwa jest 20 września.
Najważniejszą kwestią jest dobranie odmiany i obsady do terminu siewu. W gospodarstwie sieje się m.in. pszenicę odmiany Bogatka, dla której obsada w optymalnym terminie siewu wynosi 200 ziaren/m2. Pozwala to na uzyskanie zakładanych 600 kłosów/m2.
– Nasza filozofia jest taka, że wykonujemy wszystkie zabiegi, które pomagają nam zwiększyć plon, ale które są ekonomicznie uzasadnione. Jeśli jesienią występują choroby grzybowe, to je zwalczamy – podkreśla rolnik. Jesienne zabiegi fungicydowe są w Arendzie nieodzownym elementem agrotechniki. Na wcześnie sianych plantacjach najczęściej występuje mączniak, czasem septoriozy i rdza. Podatność odmiany na porażenie przez chorobę ma znaczenie, bo nie zawsze jest potrzeba opryskiwania fungicydem. Kiedy widoczne są objawy chorób, zboże jest już najczęściej w fazie krzewienia i wtedy wykonywany jest zabieg, który przypadł w zeszłym roku na połowę października. Jeśli temperatura na to pozwala, czyli wynosi 12-15°C, zastosowany zostaje dowolny środek zawierający epoksykonazol lub propikonazol. Gdy jest chłodniej, używa się morfoliny np. Corbel 750 EC oparty o fenpropimorf.
– Triazol bardzo dobrze czyści nam plantacje z chorób występujących jesienią. Dla lepszego efektu czasem stosujemy mieszaninę triazolu i morfoliny, kiedy temperatura jest już za niska – zaznacza Grocholski. Morfolina pozwala obniżyć próg temperatury i tym samym polepsza działanie triazolu. Według rolnika daje to doskonałe efekty zwalczania chorób jesienią w temperaturze nawet 10°C.
Miejsce zabiegu jesiennego odgrywa ważną rolę w całej produkcji. Plantacje chronione wchodzą w okres zimowy w zdecydowanie lepszej kondycji. Wiosną mają zapewniony dobry start, nie muszą regenerować uszkodzonych liści, a cała ich energia skupia się na wydaniu plonu.
– Jeśli plantacja nie jest chroniona już jesienią, często wiosną jest w fatalnym stanie. Wjechanie wtedy z żabie – giem interwencyjnym nie zawsze jest możliwe, a po ruszeniu wegetacji także i choroby rozwijają się szybko – mówi Grocholski. Idea zabiegu jesiennego jest więc taka, żeby wiosną być spokojnym o stan roślin i na chłodno planować następne kroki. Jak podkreśla rolnik, fungicyd zastosowany jesienią wpływa na ochronę plantacji wiosną. Tłumienie chorób już na jesieni powoduje, że wiosną można wykonać mniej zabiegów lub zastosować tańszą mieszaninę, bo nie jest konieczne wczesne zwalczanie chorób.
– Roślina chroniona jesienią lepiej znosi okresy niskich temperatur i długość ich trwania, a wiosną nie traci czasu na regenerację uszkodzeń – stwierdza rolnik. Według niego nie należy obawiać się kosztów jesiennego zabiegu. Grocholski obliczył, że w Arendzie sam środek to 30-40 zł/ha. Wynika to z zastosowania dawki powstrzymującej chorobę przed rozwojem. Zagrożeniem może być wymarznięcie plantacji, wtedy poniesiony na ochronę koszt nie zwraca się. Jednak rolnik zaznacza, że na południu Opolszczyzny zimą generalnie zawsze występuje pokrywa śnieżna, zatem plantacje zimują dobrze. W końcowym rachunku ekonomicznym wydatek poniesiony na zabieg jesienny jest uzasadniony. W gospodarstwie unika się uprawiania zbóż po sobie. Wyjątkiem jest jęczmień ozimy, który przypada po pszenicy ozimej. Gdy jednak nie uda się uniknąć siewu pszenicy po pszenicy, wysiewa się ją później, by zmniejszyć ryzyko wystąpienia chorób, m.in. podstawy źdźbła. W płodozmianie występują również kukurydza i rzepak, a dla poprawy stanowiska uprawia się groch w poplonie ścierniskowym na powierzchni około 170 ha.
– Nie możemy sobie pozwolić na zagrożenie ze strony chorób zbóż, a już szczególnie na plantacjach nasiennych – mówi Emil Lidkę z miejscowości Wieszczyczyn, w powiecie śremskim w woj. wielkopolskim. Rolnik uprawia zboża nasienne i na paszę dla 120 krówc mlecznych i 2,5 tys. świń. Zabezpieczenie paszy dla tylu zwierząt wymaga od rolnika odpowiedzialnego podejścia do produkcji, której efektem ma być wysoki plon oraz zdrowotność nasion. Gospodarstwo ma gleby zasobne, w większości II i III klasy. Rośliny uprawne są dobrze zaopatrzone w składniki mineralne i wodę, mimo że w zeszłym roku spadło tylko 450 l/m2. Jednak dobre gleby i w miarę korzystny rozkład opadów sprzyjają rozwojowi zarówno zbóż, jak i chorób.
Ochrony jesiennej przed mączniakiem wymaga czasami pszenżyto ozime. Jego siewy w zeszłym roku rozpoczęły się tu 16 września, a obsada kiełkujących ziaren wynosiła 350-360 sztuk/m2. Jesienią chronione było dowolnym środkiem zawierającym epoksykonazo pod koniec października i mimo stosunkowo niskich nocnych temperatur poradził on sobie dobrze z chorobą. W zeszłym roku rolnik zaobserwował na swoich polach ciekawe zjawisko. Zasiał na nich 10 odmian pszenżyta, dla którego przedplonem był rzepak ozimy. Wyrównane warunki rozwoju dla wszystkich odmian mogły bardzo dobrze uwydatnić cechy każdej z nich. Po kontroli chorób na plantacji zabieg jesienny trzeba było wykonać na trzech odmianach. Największą próbą była jednak zima, którą, jak się okazało, najlepiej przetrwały te same trzy odmiany, które opryskiwano fungicydem.
– W jęczmieniu ozimym zabieg jesienny ma zadanie zwalczyć przede wszystkim mączniaka – podkreśla Lidkę. W zeszłym roku rolnik rozpoczął siewy tego zboża 10 września. Obsada jęczmienia zawsze zależy od odmiany i terminu siewu, ale wysiewany jest on nieco rzadziej, żeby zagęszczający się tan w miarę postępu wegetacji nie powodowa! dodatkowego ryzyka porażenia chorobami. W zeszłym roku było to 340 kiełkujących ziaren/m2. Już pod koniec października trzeba było wykonać zabieg. Lidkę zaznacza, że temperatura w nocy przed opryskiwaniem wynosiła 3°C, a w dzień 16°C. Zdecydował się więc na użycie morfoliny zamiast triazolu, ponieważ działa ona lepiej gdy jest chłodniej. Zastosowana w dawce 0,6 l/ha fenpropidyna w preparacie Leander 750 EC dobrze zwalczyła mączniaka. Koszt preparatu rolnik określa na około 40 zł/ha netto.
Gdy konieczne jest zwalczanie szkodników, a najczęściej są to mszyce, rolnik stosuje jesienią zarejestrowane insektycydy. W ten sposób, jak przekonuje, ma czystą i zdrową plantację, aż do następnego roku.
Jesienny zabieg przeciwgrzybowy należy rozpatrywać w kontekście zimotr-wałości. Rolnik widzi wyraźną różnicę pomiędzy plantacjami chronionymi i tymi bez zabiegu jesiennego. Wiosną plantacja chroniona jest w dużo lepszej kondycji i ma zapewniony lepszy start po przerwie zimowej. Nieuszkodzone liście nie wymagają od rośliny nakładów na ich odbudowę, więc rozwija się bardzo szybko i wydaje dobry plon.
– Bez względu na to, czy zastosowaliśmy zabieg jesienny czy nie, zawsze sto- sujemy pełną ochronę na wiosnę – zaznacza rolnik. Podkreśla, że niezbędne jest utrzymanie plantacji nasiennych w bardzo dobrej kondycji i bez chorób, szczególnie tych przenoszonych z materiałem nasiennym. Dotyczy to również zbóż paszowych, gdyż jakiekolwiek zaniedbania ze strony agrotechniki mogą skutkować spadkiem plonu i ryzykiem braku dostatecznej ilości paszy dla zwierząt. Lidkę podkreśla, że pod tym względem chcą być samowystarczalni.
O korzystnym wpływie zabiegu jesiennego na plon rolnik jest przekonany w stu procentach.
– Skoro rośliny wiosną są zdrowe to musi to mieć przełożenie w plonie, chociaż nigdy tego szczegółowo nie sprawdzałem – tłumaczy Lidkę.
Ważnym elementem jest ułożenie zmianowania w taki sposób, żeby zboża nie przypadały po sobie. Uprawia się je na tym samym polu co 3-4 lata, a w międzyczasie są to rzepak, kukurydza i buraki cukrowe oraz lucerna na nieco mniejszym areale, przypadająca w konsekwencji prawie na każdym polu co 3-4 lata.
Jesienna ochrona fungicydowa w zbożach ma sens, jeśli zamierza się osiągać najlepsze wyniki, na co składać muszą się wszystkie elementy agrotechniki. Sam zabieg nie będzie gwarantował uzyskania wysokich plonów, jeśli zaniedba się inne elementy uprawy.
Tekst: Magdalena Lisek
Stratyfikacja nasion to technika, która polega na poddaniu nasion działaniu niskich temperatur i wilgoci w…
Traktor jest niezastąpionym wyposażeniem każdego gospodarstwa rolnego. Jednak pomimo coraz atrakcyjniejszych warunków zakupu i licznych…
Piwonie (Paeonia) to rośliny wieloletnie należące do rodziny piwoniowatych (Paeoniaceae). Znanych jest około 30 gatunków…
Zachowanie zdrowia kur to jeden z podstawowych obowiązków hodowców. Jest to proces skomplikowany, ale odpowiednie…
Hurtownia Magros BHP to idealne miejsce dla firm szukających wysokiej jakości odzieży roboczej, która zapewnia…
Niedawna dyskusja o słowach, jakich używamy na temat odchodzenia zwierząt, która przetoczyła się przez łamy…