Tucz nakładczy: na czym polega i czy jest zgodny z prawem?

Tucz nakładczy
Tucz nakładczy: na czym polega i czy jest zgodny z prawem? fot. pixabay

W ostatnim czasie coraz częściej jest wskazywany problem wzrostu liczby gospodarstw produkujących trzodę chlewną w systemie nakładczym. Według przeciwników tej metody, tucz nakładczy jest prowadzony w sposób niezgodny z prawem.

Tucz nakładczy polega na produkcji trzody chlewnej w oparciu o umowę zawartą przez rolnika z przedsiębiorcą zajmującym się przetwórstwem mięsnym. Niestabilna sytuacja na rynku trzody chlewnej powoduje, że rzadko który rolnik decyduje się na tucz świń na własny rachunek.

Na czym polega tucz nakładczy?

Coraz więcej polskich hodowców nawiązuje współpracę z silniejszymi ekonomicznie podmiotami branży mięsnej i paszowej. Przedsiębiorstwo zapewnia prosięta, opiekę weterynaryjną, paszę i wiedzę oraz zobowiązuje się do odbioru tuczników. Na podstawie kontraktu polski hodowca otrzymuje określoną w umowie cenę za tucznika lub za miejsce tuczowe. Tego typu umowy są korzystne dla rolników, ponieważ zmniejszają ryzyko rynkowe, w tym zjawisko niestabilności cen.

Tucz nakładczy, zwany również tuczem kontraktowym lub farmerskim dla wielu rolników jest jedynym sposobem na osiąganie zysków z prowadzenia gospodarstwa rolnego. Rolnicy, którzy mają własne chlewnie i nie prowadzą tuczu nakładczego, zazwyczaj wychodzą na zero lub osiągają straty.

Zagrożenia związane z tuczem farmerskim

Podobna tendencja występuje w innych krajach na świecie. W Stanach Zjednoczonych już ponad 50% produkcji trzody chlewnej następuje w drodze kontraktów hodowlanych i tuczowych. Niemniej w Polsce w wielu przypadkach pasze i prosięta nie pochodzą od krajowych podmiotów, tylko od zagranicznych spółek. Dlatego też dalszy wzrost popularności tuczu farmerskiego może doprowadzić do znacznego pogorszenia sytuacji na polskim rynku wieprzowiny i zdominowanie go przez zagranicznych dostawców.

Agrowies.pl = Rolnictwo – Sadownictwo – Ogrodnictwo –  Ochrona Roślin – Maszyny Rolnicze – Nawozy – Środki owadobójcze – Hodowla zwierząt – Finanse i Prawo dla Rolnika

Resort zapowiadał 23% VAT

Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski zapowiedział w grudniu 2018 r., że resort będzie pracował nad wprowadzeniem 23% VAT w tuczu nakładczym, a rolnicy we współpracy z ministrem wypracują umowę kontraktacyjną dla trzody chlewnej. W odniesieniu do zwiększenia podatku VAT minister rolnictwa wystąpił w tej sprawie do ministra finansów. Niemniej plany resortu nie zostały zrealizowane. Tucz nakładczy nadal będzie opodatkowany 8% podatkiem od towarów i usług.

Legalność tuczu nakładczego

W ramach współpracy na podstawie kontraktu rolnicy otrzymują bardzo niskie wynagrodzenie. Już w 2015 r. podczas Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi wskazywano na to, że tucz farmerski stopniowo wypiera z rynku krajową ofertę prosiąt. Rolnicy otrzymują zaledwie około 40 zł za sztukę trzody chlewnej.

W ocenie przeciwników omawianej metody produkcji trzody chlewnej, z tuczem nakładczym jest też związana praktyka omijania przepisów podatkowych. Rolnicy fakturują trzodę chlewną jako własny produkt, a tymczasem produkt jest wytwarzany we współpracy z rolnikiem przez zleceniodawcę. Środki potrzebne do produkcji są zapewniane przez zakłady mięsne i handlowców. Duże podmioty gospodarcze współpracujące z małymi gospodarstwami rolnymi mogą w taki sposób prowadzić rozliczenia podatkowe, aby obniżyć wysokość należnego podatku od dochodów osób prawnych (CIT).

Wzrost popularności tuczu nakładczego wiąże się z zagrożeniami dla rynku wieprzowiny w Polsce. Należy podkreślić, że źródłem problemu mogą być niedostateczne uregulowania prawne związane z zawieraniem umów z rolnikami o tucz farmerski. Problematyczne są również nieprawidłowe praktyki podatkowe stosowane przez podmioty zlecające tucz nakładczy. Resort rolnictwa powinien dołożyć starań, aby zabezpieczyć interesy rolników. Zleceniodawcy w przypadku tuczu nakładczego są nastawieni na jak największy zysk, co odbywa się kosztem polskich gospodarstw rolnych, które zajmują się hodowlą trzody chlewnej.

Tekst: Magdalena Lisek